Na pewno na wielką uwagę zasługuje The Pilgrim :) Przez dwa, trzy lata rósł w zacisznym miejscu a to za sprawą wielkiej góry ziemi, którą rozplantowałam dopiero wiosną tego roku. Sprzyjające warunki pozwoliły by pięknie się rozkrzaczył wzdłuż i wszerz. Jest ogromny !!! i mimo że ma kilka podpór ugina się pod ciężarem kwiatów , pędy pokładają się i trudno je opanować - postawić do pionu.
Wydał masę pąków, kwiaty szybko rozwijają się, obsypują , by ukazać kolejne pąki gotowe do rozkwitu. Straszny śmieciuch z niego ...
Ale czy ten dywan z płaków mi przeszkadza? - skąd!!! Jest cudny !!! i cudownie waniliowo-budyniowo pachnący :)
Kwiaty przypominają mi kolorem, wyglądem i zapachem budyń waniliowy ... i to do tego stopnia, że aż ślinka cieknie... :)
Sami spójrzcie na ten kwiat ...
Kolejną różą, która mnie zadziwiła jest James Galway. W tym roku jego kolor przybrał odcień lawendowy. Pięknie wygląda w doborowym towarzystwie - pnącej Giardiny i ścielącego się u jego stóp Purple Rain. W dalszej perspektywie widzimy Pirouette, Louise Odier ( już prawie przekwitła ), Parade i Mme Isaak Pereire ( trochę niewidoczna )
I teraz kwiaty ...
Giardina...
Pirouette...
By odpocząć od różowości przedstawiam Bonitę Renaissance...
Wyrosła na dwa metry wysokości, jej ciekawy landrynkowy oranż i piękny, mocny, owocowy zapach bardzo przyciągają uwagę :)
Ogromne rozmiary - pędy 4 metrowe i dużą ilość osiągnął Alchymist, niestety rośnie w miejscu mało pokazowym, wobec czego będą tylko zbliżenia kwiatów :) ale za to jakich !!! Widac tu całą paletę ciepłych barw zmieniających się pod wpływem słońca i długości kwitnienia..są zachwycające !!!
Aloha Kordesa i Rhapsody in Blue...
Sissi ...
Veilchenblau i powojnik Sikorski ...
Warwick Castle, który tak na prawdę okazuje się być Leonardo da Vinci ...
Cesar ...
Lipstick posadzona do donicy z reliefem :)
a w tle ciągle i niesamowicie kwitnąca Schneewittchen ... lawenda już się niebieści :)))
i na koniec prześliczny powojnik Fujimusume... lazurowoniebieski, fotki nie oddają tego cudnego koloru...
uwielbiam róże :) moja prababcia miała do nich rękę :) zawsze pięknie rosły
OdpowiedzUsuńTak jak i moja babcia, która przekazała mi pałeczkę :)
UsuńDziękuję za odwiedziny :)
Ależ te róże muszą Cię kochać! :-)) Są imponujące.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakiełkował mi pewien pomysł :-)
Mów, mów !!! bo strasznie jestem zaintrygowana :)))
UsuńGrażynko, jestem pod wrażeniem! Cudne róże, piękne kwiaty, podwójne pojedyncze no i te nazwy! Znasz je wszystkie po imieniu- szacun! Ależ cudnie jest u Ciebie! Powiedz gdzie kupujesz te cudowne róże?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Renata
Reniu, każda różomaniaczka tak ma :) Znamy je po imieniu, kto wyhodował, jaka to róża...itp :)
UsuńBardzo się cieszę, że ci się u mnie podoba ! To bardzo miłe, gdy nie tylko ja dostrzegam urok różanych rabatek ... miód na me serce :)))
Róże kupuję w ogrodnictwie Kapias Goczałkowice, w szkółce w Pszczynie a takie perełki to czasem sprowadzamy z
Serbii, Niemiec, Holandii ( grupowo z dziewczynami z forum ogrodniczego ) :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Oooo matko...przepadłam z kretesem, nie wyjdę stąd do wiosny, baa do przyszłej zimy, tak tu cudnie! Podziwiam i chylę czoła. Ania
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu :) Zapraszam... furtka do ogrodu cały czas otwarta, będzie mi miło jak pospacerujesz :)
Usuń