Naklejając serwetkę z kasztanami, zapragnęłam nagle wyruszyć z wielką reklamówką na ich poszukiwanie-zbieranie. Kiedy chodziłam do podstawówki, organizowane były zbiórki żołędzi i kasztanów, wszystkie klasy rywalizowały ze sobą o pierwsze miejsce. Wypełnione po brzegi siaty i torby były ważone i sumowane, a klasa która osiągnęła największą cyfrę w kg była dumna jak paw i zdobywała pierwsze miejsce i uznanie nauczycieli.
Zbieranie kasztanów ( żołędzie jakoś mniej lubiłam ) pozostało mi do dzisiaj, pamiętam, że kiedyś w piękny jesienny poranek, idąc do pracy nie mogłam oprzeć się sypiącym się z drzew kasztaniakom, pchałam je wszystkie do torby biegając tu i tam, bo wszędzie było ich pełno- takie świeżutkie, zachwycające kolorem - w mig wypełniły torbę, kieszenie spodni i kurtki. Obładowana i z leksza spóźniona, ale jakże szczęśliwa, dotarłam do pracy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz