środa, 13 lipca 2016

Lawendowe poletko

       Od kilku lat dojrzewa we mnie myśl o polu lawendowym ... to ogromne wyzwanie , aby sprawdzić czy podołam ciężkiej, fizycznej pracy, postanowiłam zacząć od małego poletka. W zeszłym roku mozolnie pozyskiwałam nasiona z własnych lawend, uzbierałam ich spory pojemnik i wysiałam  w listopadzie na przekopanym własnymi rękami kawałku ziemi. W kwietniu tego roku lawendy wzeszły w przeogromnej ilości... przepikowanie ich do doniczek i przesadzaniu  w hmmm... nie wiem jakie wolne miejsca w ogrodzie zajmie mi chyba czas do późnej jesieni.
Wiosną tego roku wytyczyłam w ogrodzie  w miejscu jeszcze niezagospodarowanym kwadrat o wymiarach  6x6m. pod uprawę lawendy. Przekopywanie tak sporej części ziemi zajęło by mi mnóstwo czasu, zapytałam wiec pana google jak najłatwiej zdjąć darń... i okazało się że pod ręką mam firmę, która zajmuje się zakładaniem trawników a jej właściciel, pan Marek Lotawiec dysponuje świetnym do tego celu sprzętem, który można również wypożyczyć :)
Specjalistyczna maszyna wycięłą pasy trawy o szerokości 25-30cm odcinając je jednocześnie od ziemi w taki sposób, że trawnik można było zwinąć w rulon i przenieść w inne miejsce.
Jeśli ktoś jest zainteresowany można zobaczyć filmik: https://www.youtube.com/watch?v=DO81PSEqYyc
Następnie glebogryzarką mąż wzruszył i spulchnił ziemię ...





Na tak przygotowanym poletku przesadziłam moje maleńkie jeszcze lawendy podsypując każdą kompostem ...



Teraz czeka mnie plewienie... najmniej lubiana przeze mnie część ogrodowych prac.
Tymczasem nadeszła pora na zbiór lawendy na susz ... w tym celu wykorzystałam ozdobę mojego ogrodu... troszkę mi było żal, ale to też sprawdzian mojej fizycznej wytrzymałości ...
Tłumy bąków i pszczół tak były zajęte zbieraniem nektaru, że moja osoba w ogóle ich nie interesowała, czasami tylko denerwowały się i krążyły wokół głowy, dając mi do zrozumienia, że nie są zadowolone ...

W domu unosi się cudowny zapach suszącej się  lawendy ... :)



Zapach jest bardzo intensywny podczas "rolowania" kwiatostanów... działa na mnie kojąco, odprężająco, prawdziwy relaks :)
Poniżej kolejno susz z odmiany Hidcote Blue Starin  i Grosso

Pakowanie suszu do woreczków to już jest bajka :)





12 komentarzy:

  1. Widzę,ze ostro działasz:) świetnie to wygląda:) co to za deski szare, nie widziałam ich:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A tą lawendą, to mnie zmobilizowałaś! I dobrze, bo właśnie ścinam kwiaty, choć już trochę za późno.
    Fajne pole lawendowe będzie. Za rok będziemy podziwiać namiastkę Prowansji.
    Ja swoimi siewkami mam zamiar obsadzić nową rabatę. Na razie to tylko przymiarki Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, ścinaj tylko nie po deszczu... fatalnie schną w to burzowo-deszczowe lato...

      Przyjdę obejrzeć Twoją nowa lawendowa rabatę, działaj ... :)
      Ściskam mocno!!!

      Usuń
  3. Ja uwielbiam prace w ogrodzie,woreczki z lawendą urocze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło poznać kolejną zapaloną ogrodniczkę :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. Poletko zapowiada się imponująco. Sporo pracy ale efekt na pewno będzie oszałamiający

    OdpowiedzUsuń